wtorek, 14 kwietnia 2020

Z wroga do przyjaciółki.

Jestem Honorata Pawlik, zajmuję się domem i wychowaniem dzieci. Mam męża Damiana, który jest ode mnie 6 lat starszy, pracuje na utrzymanie naszej rodziny i zagwarantować nam dobrobyt. Moje córki to Aleksandra i Joanna, piękne bliźniaczki o dość wyrachowanym i trudnym charakterze. Z wyglądu podobne są do mnie, jednak temperament mają po swoim ojcu. Jesteśmy małżeństwem jakieś 13 lat. Kiedy się poznaliśmy, pracowałam jako sprzedawca w sklepie spożywczym, od razu wpadliśmy sobie w oko, po 5 latach spotykania się, w końcu wzieliśmy ślub, gdy urodziłam córki, mąż postanowił, że nie będę pracowała i zajmę się dziewczynkami.


Rodzina to był zawsze dla mnie priorytet, nie obchodziło mnie nic więcej, byłam zawsze perfekcjonistką musiałam wszystkim dokoła pokazać, że jestem najlepszą panią domu, najlepszą matką oraz najlepszą żoną. Nigdy nie wyobrażałam sobie takie sytuacji, żeby ktoś mi powiedział "hello kobieto, nie dajesz sobie rady" - to było dla mnie absolutnie niemożliwe. Moja mama Jadwiga była osobą, która w dupie miała czy się uczę, czy myję, odrabiam lekcję. Dla niej liczył się tylko seks z mężczyznami i hazard. Natomiast ojciec był alkoholikiem, zapił się na śmierć, kiedy miałam 11 lat. Powiem szczerze, nie płakałam ani razu kiedy był pogrzeb, kiedy matka leżała cała w spermie. Oni nigdy nie interesowali się mną, więc ja nie interesowałam się nimi. Dlatego postanowiłam dać sobie poprzeczkę wysoko, być lepsza niż moi rodzice.


Święta w naszej rodzinie zawsze były wyjątkowe, mąż ubierał choinkę, śpiewał kolędy, grał na skrzypcach i uczył śpiewu córki. Ja natomiast piekłam ciasta, ciasteczka, przygotowywałam potrawy i wystrój domu. Kiedy już następowały dni świąteczne, co rano o godzinie 10:00 byliśmy na Mszy Świętej w Kościele. Później jedliśmy świąteczny obiad i spędzali resztę dnia w gronie rodziny. Przyjeżdżali do nas rodzice i dziadkowie Damiana, dlatego otwieraliśmy prezenty dopiero wieczorem w dniu Bożego Narodzenia. W domu było czuć cynamonem i wypiekami. Babcia mojego męża - Elżbieta co roku przywoziła całej rodzinie swetry robione na drutach, bardzo cieszyły nas prezenty własnoręcznie zrobione, niż te kupne.


Tak na prawdę mijały lata, miesiące, tygodnie i wszystko było tak jak na początku, jak zawsze. Cudowny mąż, cudowna rodzina, dzieci. Nie spodziewałam się nigdy, że życie zmieni mi się o 180o.
Mój mąż często pracował, postanowiłam w końcu odwiedzić go w pracy. Pojechałam więc do firmy, w której pracował i dowiedziałam się od sekretarki firmy, że mój mąż Damian, wyszedł z pracy 2 godziny temu, to dlaczego mówił, że tak dużo musi pracować? Dobrze, pojechałam więc do domu, na podjeździe nie było samochodu. Zdziwiłam się cała tą sytuacją. Dziewczynki były w szkole, dzisiaj na obiad postanowiłam zrobić fast foodowe "żarcie" - czego nigdy, nie robię. Pojechałam w miasto. Kiedy zauważyłam w dobrej restauracji swojego męża w towarzystwie pięknej młodej, młodszej ode mnie kobiety. Szczerze powiedziawszy, bardzo zdziwiła mnie ta sytuacja, ale pomyślałam sobie, że może to jest kolacja służbowa - nie chciała, robić z siebie kretynki. Poszłam więc do pizzerii i zamówiłam pizzę z frytkami.


Po upływie 1,5 godziny córki wróciły do domu, a dosłownie za 18,5 minuty później wrócił Damian, przywitał się ze mną chłodno - chciałam zapytać go, o kobietę w restauracji, ale pomyślałam, że nie chce zaczynać tematu, póki nie mam żadnych dowodów. Zjedliśmy obiadek, wszyscy byli bardzo zadowoleni, że nie zrobiłam typowego obiadu, tylko coś innego. No i jak co dzień, posprzątałam po obiedzie, i pomogłam dziewczynką z lekcjami. Później zjedliśmy wszyscy deser i każdy miał czas dla siebie. Myślę sobie, w końcu pobędę z mężem, jednak ten chciał zając się ogrodem - na pierwszy rzut oka idealny mąż, jednak nie wszystko jest tak piękne jak to malują.


Po upływie tygodnia, nie dawało mi spokoju już nic, mąż był coraz zimniejszy w naszych stosunkach. Sądziłam, że to już nie praca, tylko faktycznie inna kobieta pojawiła się w jego życiu. Postanowiłam więc iść do biura detektywistycznego i śledzić męża. Nie musiałam długo czekać, po dosłownie 4 dniach, dostałam pierwsze zdjęcia męża z inną kobietą, tą samą, co widziałam wtedy w restauracji. Chciałam się dowiedzieć kim jest kobieta - dowiedziałam się, że jest menadżerem pub-u oraz kobietą młodszą ode mnie o 10lat. Bardzo się zaniepokoiłam, ale powiedziałam dość.


W ciągu miesiąca dostałam bardzo dużo dowodów zdrady, przez mojego Damiana. W końcu, nadszedł czas konfrontacji. Po kolacji postanowiłam porozmawiać z mężem poważnie - karty na stół - pokazałam mu zdjęcia i powiedziałam, że wiem, że ma kogoś innego i co zamierza z tym zrobić. Jednak mój mąż powiedział mi wprost, że chce - rozwodu.


Bardzo przeżyłam odejście męża, rozwód i zabieranie dzieci przez Damiana do nowego domu, gdzie był razem z kochanką. Nie mogę i bardzo nie potrafię pogodzić się z całą tą sytuacją, coraz częściej zaczynam otwierać butelkę wódki i robić sobie drinki. Noce są dla mnie straszne, dziewczynek nie ma w domu, tylko ze swoim ojcem. Ciężko zaglądam do kieliszka, dobrze że rozcieńczam z colą bądź sokiem, chociaż tyle. Wmawiam sobie, że nie mam żadnego problemu, no bo niby jaki?! Tak na prawdę jestem sama, matka przecież jest alkoholiczką - szybko bym się stoczyła.


Mijały tygodnie, miesiące, nie zdążyłam się zorientować, a mój mąż się ze mną rozwiódł i ponownie ożenił z nową kobietą - stało się! Moje córki miały - macochę. Ja niby ciągle jestem matką, no ale co z tego, nie mam pracy, ani męża - tylko wódkę! Postanowiłam w końcu zabrać się za siebie, było ciężko. Poszłam więc do pracy, zatrudniłam się w biurze podróży, zarabiałam nie okłamujmy się - najniższą krajową. Dobrze, że były mąż płaci alimenty na córki i na wszystkie ich potrzeby. Ja jedynie zarabiam na opłaty i na jedzenie. Jeśli chodzi o sprawy techniczne, dalej pomaga mi Damian - chociaż, jego pani tego nie chce - chcą zabrać mi córki... No i co wtedy? Będę musiała oddać mojemu EX dom... Nie tak się stać nie może! Od dzisiaj - nie piję!


Poznałam przystojnego mężczyznę - ma na imię Igor Kąsek, ma 45 lat i prowadzi własną restaurację - chyba trafiłam na swojego księcia na białym koniu.
Spotykamy się, jest dobrze - szarmancki, dowcipny, przystojny facet. Powiem, że do mojego byłego męża, to on nawet "podejść" nie może - takie CIACHO! Co tu dalej ukrywać, będę walczyć o niego jak lwica..


Z Igorem spotykamy się pół roku - przespaliśmy się, było super. Jest jedno ale, przyniósł alkohol, a ja nie chcę pić, ze względu na córki. Nie chcę, żeby były mąż odebrał mi córki. Jednak zgodziłam się na drinka - to był mój błąd.
Każdy weekend zaczynał się tak samo...kino, restauracja, drinki i seks. W niedzielę miewałam kaca! Żeby było mało, pewnej niedzieli przyjechał Damian, widział mnie na kacu, w negliżu i zagroził odebrania praw rodzicielskich!
Nie - ja nie mogłam na to pozwolić. Poszłam do męża i prosiłam, żeby tego nie zrobił - pogodziłam się nawet z jego nową żoną. Chcę ułożyć sobie życie, a mój nowy partner lubi co sobotę sobię - wypić. A może to nie jest dobra partia? Postanowiłam powiedzieć DOŚĆ.
Zadzwoniłam do kochanka i poprosiłam o spotkanie - powiedziałam, że córki są dla mnie najważniejsze, no i nie chcę spożywać alkoholu w sobotę. No i co się stało? Odszedł - zostawił mnie, poszedł w pizdu! Nawet dobrze, zobaczyłam na własne oczy jakim jest człowiekiem.


Uwielbiam żyć swoimi problamami - mówiąć ironicznie - kurwa mać! Jestem z tym kretynem w ciąży i co teraz...... Zrobiłam to czego się balam... w środku dnia schalałam się jak świnia wódką - nie odebrałam dziewczynek ze szkoły. EX wszedł do domu i zobaczył mnie w żałosnym stanie. Nad ranem obudziłam się w domu mojego byłego męża - czułam się jak śmieć. Powiedziałam o dziecku i jak zachował się Igor. Wtedy nie spodziewałam się, że mój wróg - żona, mojego byłego mężą, wyciągnie do mnie rękę. Byłam jej bardzo wdzięczna. Kiedy oni zajmowali się dziewczynkami, ja byłam na odwyku, jednak przed końcem pierwszego trymestru ciąży - poroniłam. Nie odczuwałam bólu....
Wyszłam z odwyku i dobiłam umowy z Damianem. On sprzedał dom i oddał mi wszystkie pieniądzę - kupiłam duże mieszkanie i wprowadziłam się z córkami. Katarzyna zaś - żona Damiania - była moją przyjaciółką. Jednak życie jest dziwne, jeszcze na początku ich romansu myślałam, że życie się skończyło, teraz wiem że żyje!

_____________
Cieszę się, że udało mi się zaraz po świętach skończyć opowiadanko i udostępnić! Jestem z siebie mega dumna. Mam nadzieję, że wszystkim z was święta minęły w spokoju i radości. ALLELUJA! 😘

AAaa, mam nadzieję, że spodoba wam się napisanie opowiadania, w takiej formie co teraz czytacie! Bardzo mi się spodobała - i lepiej mi się pisało he he…
Miłego czytania! 😍



Pozdrawiam, Zakłamane Oblicza Życia.!

5 komentarzy:

  1. Nie wytrzymałam, przeczytałam już twoje opowiadanie i jestem na TAK. Od teraz będę twoją fanką. Teraz muszę nadrobić czas i przeczytać resztę :************:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, życie jest nieprzewidywalne, nigdy nie wiemy co nas czeka. Opowiadanko 10/10.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając twoje opowiadanie miałam przed oczami życie mojej sąsiadki, tyle że jej nikt nie pomógł. Walczyła o prawa. Ale super! XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne! Super że zmieniłaś formę, zdecydowanie lepsza! Z tamtych zrezygnuj.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleksandra Jędrowska Kubiak6 maja 2020 16:36

    no coraz mniej nieszczęśliwych zakończeń, teraz i szczęśliwe. HURA!
    Jestem za, żebyś pisała częściej szczęśliwe zakończenia.

    OdpowiedzUsuń